Witajcie,
Ostatnio u moich szyntruszyl był trudny okres. Nashi była w ciąży, ale niestety małe urodziło się martwe. Tak to już w przyrodzie bywa raz się urodzi, a raz nie:(
Cały czas sobie myślę jakby fajnie było, gdyby to maleństwo żyło.
Na początku matka była smutna i podenerwowana. Obecnie jest już dobrze. Razem ze swoim życiowym partnerem rozrabiają ile się da;d
W kolejnych postach napiszę trochę o rozmnażaniu. A na koniec zdjęcie moich "wiewióreczek".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz